* * *
czerwone diabełki
obsiadły powieki
i obracały w dłoniach
zlepioną bryłkę
czarnej jak smoła krwi
przewody plastikowych żył
tętniły rytmem
zdradliwych uniesień
kochanków o dziurawych
twarzach
rozbudzonej wyobraźni
napełniałem się
jak pęknięty dzban
owinięty siatką
oczywistej konieczności
liczenia kolejnych dni
listopad 1993
oddział trzeci pewnego szpitala
|