|
1
Czuję lekki ból kolan. „Siedzenie w sejdza nie jest dla gaijinów*” – myślę. Patrzę przez okno. Widać Tokio Tower. Oglądana z siedemnastego piętra wydaje się tylko złą kopią wieży Eiffela.
Powoli przenoszę wzrok na trzymany w ręku sztylet. Kupiłem go na targu staroci w Hibiya. Jest długi na jakieś trzydzieści centymetrów. Rękojeść powleczono skórą rekina i pokryto misterną plecionką. Pod plecionką umieszczono tradycyjne talizmany, dwa czarne sokoły. Za czasów samurajów takie sztylety służyły do seppuku, rytualnego samobójstwa połączonego z obcięciem głowy.
Rozpinam koszulę na brzuchu i powoli wbijam sztylet. Czuję ostre ukąszenie bólu a potem lekkie pieczenie. „To pewnie soki trawienne wylewają się z przeciętego żołądka” – myślę. Przez moment widzę jak sokoły na rękojeści rozpościerają swe czarne skrzydła. „Może zabiorą mnie ze sobą” – myślę – „może przylecą z szamańskich podziemi mojej świadomości”.
Pokój robi się bardziej wyrazisty. Barwy kłują swoją jaskrawością. Nagle wszystko wybucha oślepiającym światłem. Czuję jak zapadam się w czarną dziurę podłogi. „Nic się nie zgadza” – myślę spadając w czarną otchłań – „miał być czarny tunel ze światłem na końcu a nie dziura”. Po chwili czerń zaczyna przybierać kształt zdarzeń z mojego życia. Fragmenty przeszłości migają mi przed oczami. Niektóre obrazy są zupełnie obce jakby z bardzo dalekiej przeszłości. „Może to ostateczny dowód na istnienie reinkarnacji” – myślę.
Obrazy wypełniają całą przestrzeń. Patrzę na moje własne życie. Obrazy są trochę zniekształcone, kontury przedmiotów i ludzi drgają zimnym zielonkawym światłem.
____________________ * Gaijin – w języku japońskim potoczne i trochę pogardliwe określenie obcokrajowców
|
|