_
   
 
     
 

20

      Wieczór zapowiada się ciekawie. Jedziemy taksówką na obiad, na który zaprosił nas Johnnie Walker, ja z przodu, z tyłu Thomas, Ryoko i Michiko. Ryoko i Michiko w kimonach. Obiad odbędzie się we włoskiej restauracji Bice na 47 piętrze wieżowca Caretta Shiodome w Shinbashi.
      Po chwili jesteśmy u wejścia do budynku. Podróż windą zabiera kilka długich minut. Czuję ucisk w uszach. Potem długie schody i jesteśmy w środku. Obiad wydawany jest na cześć miejscowych notabli świata kultury. Johnnie wita nas serdecznie. Czuję silny uścisk dłoni.
      Pijemy włoskie wino. Jedzenie pachnie smakowicie z zastawionych stołów. Jest miło, kulturalnie i elegancko. Nie brakuje też artystycznej odmienności. W tłumku gości przemykają wytarte brudne dżinsy. Tuż za nimi wędruje ogromna konstrukcja z piór unosząc się nad bladą twarzą o jaskrawo niebieskich ustach.
      Ryoko popija ukradkiem podwójne porcje wina. Michiko unosi się na falach nowo zawieranych, ważnych znajomości.
      – Głowa z piórami przedstawi mnie słynnej piosenkarce – rzuca przelatując z rumieńcami na twarzy.
      Wymieniam się energią z innymi ludźmi. Jest trochę starych znajomych. Rosjanin, który robi filmy o uchodźcach. Słynny fotograf z małżonką. Para malarska. Znany model rodem z Irlandii. Właśnie wrócił z sesji zdjęć. Siwe, długie włosy ma związane w malowniczy koński ogon.

      Po kilku godzinach towarzyskich godów atmosfera wyraźnie się ociepla. Ośmieleni alkoholem panowie uważnie przeglądają dekolty rumianych pań.
      – Jak się bawisz? – pytam Michiko, jak przelatuje w pośpiechu łowić kolejnego rozmówcę.
      – Nie wiesz, jaka jestem szczęśliwa – w głosie dziewczyny słychać zachwyt złotym blichtrem świata.
      – Nie pojadę z tobą do Europy – dodaje szybko. – Chcę wyjść bogato za mąż. Będę kupować drogie kimona i całymi dniami spotykać przyjaciół. No wiesz, hobbies and friends.
      – To prawda, powinnaś wyjść za mąż za bogatego Japończyka – komentuję smutno.
      – Czy możesz mnie przedstawić jednemu z nich?
      – Nie znam za wielu Japończyków. Zresztą jesteś tylko prostą dziewczyną z południa. Japonia nie lubi mezaliansów.
      Rozmowy cichną nagle. Johnnie Walker zapowiada występ znanej, awangardowej grupy teatralnej. Na krześle na małej scenie siada młody Japończyk. Ściąga koszulę, potem spodnie. Jest zupełnie nagi. Wkłada plastikową rurkę w koniec zwiotczałego członka. Robi się zupełnie cicho. Słychać tylko tradycyjną japońską muzykę. Zwiotczały penis rośnie i maleje w rytm dmuchanego powietrza.
      – Znowu Japończycy coś pomylili tłumacząc z angielskiego blow job – słyszę za sobą rozbawiony głos Thomasa.

      Budzę się w środku nocy. Słyszę cichutkie chrapanie Michiko. Jej drobne ciało oplata mnie delikatnym ciepłem. „Śni o kimonie za milion jenów” – myślę.

 

 
   
 

 

 
  © Copyright 2009 Bogumil Hausman. All Rights Reserved