|
29
– Dlaczego do mnie zadzwoniłeś? Milczałeś przez cały tydzień – głos Michiko drży źle skrywanym wzruszeniem. – Po twoim ostatnim e-mailu uznałam, że nigdy cię już nie zobaczę. Bardzo mi przykro z powodu tego, co się stało. Nie znam go, widziałam go pierwszy i jedyny raz w życiu.
Zapada kłopotliwe milczenie.
– Życie bez ciebie bolało bardziej niż spotkanie z tobą – odpowiadam z wahaniem. „Może to wszystko nie ma sensu” – myślę.
Michiko uśmiecha się niepewnie i ściska mocniej moją rękę. Jesteśmy w Heart Land. Neutralny grunt na prowadzenie trudnych rozmów.
Przez moment milczymy.
– To bardzo bolało. Nie rób tego więcej – mówię cicho.
– Byłam pijana i nie pamiętam, co się wtedy działo. Nigdy o tym nie rozmawiamy, ale czasami nie jestem pewna twojej miłości – w oczach Michiko pojawiają się łzy.
Instynktownie przyciągam ją do siebie. Szukamy swoich ust mocno przytuleni do siebie. Okoliczni goście podglądają nas ukradkiem. Udają, że są bardzo zajęci swoimi sprawami.
Po kilku minutach jesteśmy na zalanej deszczem tokijskiej ulicy. W milczeniu przechodzimy pod szumiącą samochodami autostradą. Kilka uliczek dalej widać neon love hotel o niewinnej nazwie pobliskiej dzielnicy, Azabu-juban. Byliśmy tu już kilka razy. Trochę z ciekawości a trochę dla przygody. Hotel ma dwie stawki. Jedną za miłość w czasie lunchu a drugą za kochanie się w nocy. Wchodzimy do ciasnej recepcji. Pani zza przyćmionej szyby oznajmia, że wszystkie pokoje są zajęte. Musimy czekać. Poczekalnia to dwa krzesła oddzielone od reszty pomieszczenia mlecznym przepierzeniem. Przepierzenie nie sięga do podłogi i widać nogi wychodzących par. Przeważają pantofle na wysokich obcasach. „Biurowe romanse szukają schronienia po służbowych kolacjach” – myślę. Wieczorne biesiadowanie z dużą ilością alkoholu, to w Japonii nieodłączna cześć długiego dnia pracy.
Po piętnastu minutach dostajemy wolny pokój. Pani w recepcji podaje nam piwo w dużych plastikowych kubkach. Na wskazane piętro prowadzą nas mrugające światełka w podłodze. Pokoje love hotel w zasadzie nie różnią się od zwykłego hotelu średniej klasy. Są też specjalne hotele dla miłośników bardziej wymyślnego seksu, od dominacji do sadomasochizmu. Ten należy do bardzo typowych. Płaci się kartą w automacie zaraz po wejściu do pokoju. Po chwili z sufitu opuszcza się potężny ekran. Można oglądać zamówione filmy lub dziesiątki kanałów telewizyjnych. Jest muzyka i gry telewizyjne. Na półce przy ogromnym łóżku leżą kolorowe prezerwatywy. Zaraz obok ustawiono w rzędzie aromatyczne olejki. Obszerna łazienka pachnie płatkami świeżych kwiatów. Rozsypano je w dramatycznie czarnej wannie. „Ta wanna to na trzy osoby, potrzebujemy jeszcze jednej kobiety” – żartuję.
Po gorącym prysznicu wchodzimy do wypełnionej po brzegi wanny. Siedzimy przytuleni. Milczymy. Po przeżyciach ostatnich dni zbliżyliśmy się do siebie. Całuję mokrą szyję Michiko. Smakuje płatkami świeżych kwiatów.
Z objęć zziajanego łóżka wyrywa nas telefon z recepcji. Miły głos oznajmia, że mamy jeszcze pół godziny na dokończenie miłosnego pojednania.
|
|