_
   
 
     
 

30

      – Tokio leży na środku głębokiej niecki wypełnionej miękkim podłożem. W czasie dużego trzęsienia ziemi takie miękkie podłoże zachowuje się jak płynna masa. Powstaje w niej potężna fala, która odbijając się o twardsze ścianki niecki będzie burzyła Tokio przez kolejne dziesięć minut po zakończeniu wstrząsu – głos spikera telewizyjnego kanału Discovery jest spokojny i rzeczowy. Komputerowa animacja z zimną precyzją pokazuje gotującą się nieckę.
      – Według najnowszych analiz tokijskie wieżowce nie powinny runąć, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że zewnętrzne ściany budynków nie wytrzymają natężeń – spiker milknie. Kolorowy, animowany film pokazuje jak kolejne elementy konstrukcji nośnej budynku ulęgają zniszczeniu. Po chwili ściany budynku walą się na ziemię.
      – Ostatnie duże trzęsienie ziemi, Great Kanto Earthquake, miało miejsce w Tokio we wrześniu 1923 roku. Zginęło wtedy sto czterdzieści tysięcy osób. Naukowcy przypuszczają, że duże trzęsienia ziemi powtarzają się w tym rejonie, co osiemdziesiąt lat. Jak łatwo wyliczyć, kolejne, duże trzęsienie ziemi może nastąpić już w przyszłym roku. Japoński rząd licząc się z rosnącym prawdopodobieństwem kolejnego wstrząsu planuje przeniesienie całego parlamentu wraz z rządem poza obręb zagrożonego miasta. Zakłada się, że w wyniku kolejnego, dużego trzęsienia ziemi zginie w Tokio ponad sześćdziesiąt tysięcy osób  – spiker uśmiecha się przyjacielsko. Zaraz po nim hałaśliwa reklama namawia do kupna nikomu niepotrzebnych produktów.
      Jest środek nocy. Patrzę przez okno mojego mieszkania na siedemnastym piętrze wysokiego wieżowca. Pokój pulsuje niebieskawym światłem kolejnych telewizyjnych reklam. Wiem, że to jeszcze nie czas. W kolejnym trzęsieniu ziemi ma zginąć Sandra. Obecnie jest w Europie. Ma zawsze ten sam sen. Stoi w oknie wysokiego wieżowca i widzi walący się na nią sąsiedni budynek. Wszystko odbywa się w zwolnionym tempie. Sąsiedni budynek pchnięty sejsmiczną falą zbliża się do jej okien. Sekunda po sekundzie jest coraz bliżej. W końcu zasłania cały widok. Z groźnym pomrukiem zabiera ją z sobą. Zostaje tylko głucha ciemność.
      Patrzę na ciemne, zachmurzone niebo. Nie widać księżyca. Podobno to księżyc swoją masą wywołuje trzęsienia ziemi. „Jak amant idący do kochanki” – myślę. – „Matka ziemia śpi potem spokojnym snem”.
      Nagle słyszę stękniecie stalowej konstrukcji budynku. Zasłony w oknach kołyszą się powoli.
      – Jeden – liczę głośno.
      – Dwa – dodaję po chwili.
      – Trzy – szyby w oknach dzwonią cicho.
      – Cztery – kołysanie jest coraz silniejsze.
      – Pięć – słychać brzęczenie naczyń w kuchni.
      – Sześć.
      – Siedem – wymawiam z ulgą. Statystycznie, prawie wszystkie ofiary trzęsień ziemi giną w ciągu pierwszych siedmiu sekund. Tyle trwa zawalenie się budynku.
      Zapada głęboka cisza. Słyszę dzwoniący telefon. „Może Sandra jest w Tokio” – myślę. Podnoszę telefon. Głucha cisza. „Pewnie ktoś sprawdza, czy jeszcze żyję”.

 

 
   
 

 

 
  © Copyright 2009 Bogumil Hausman. All Rights Reserved