_
   
 
     
 

32

      Słyszę natarczywy dzwonek. Wiem, że to Michiko. Otwieram szybko drzwi. Przytulamy się do siebie. „Jest taka dziewczęca” – myślę gładząc jej nagie plecy pod różowym sweterkiem.
      Rozmawiamy chaotycznie o wszystkim i niczym idąc w głąb mieszkania. Michiko wita się z duchami, które strzegą mojego domu. Przywędrowały tutaj wraz z rzeczami, które tu mieszkają. Na ścianie wisi biała jedwabna halka pod kimono. Ozdobiono ją kwiecistym czerwonym wzorem. Podobno należała do japońskiej ladacznicy. Nosiło się ją wtedy bez kimona, bezpośrednio na gołe ciało. Na podłodze stoją posążki Buddy i starych chińskich patriarchów. Jest też mały chłopiec siedzący na ogromnym wole. Siedzi zadowolony z siebie i gra na fujarce. Figurka to ilustracja kolejnego etapu poznawania filozofii Zen. Opisuje stan, kiedy wiedza jest tylko złudzeniem mądrości. Trochę dalej stoi półnaga bogini rodem z Grecji. Trzyma naczynie z dymiącym kadzidłem. Tuż obok pulchne bożki strzegą japońskich symboli szczęścia i dobrobytu, worków z ryżem i beczek z sake.
      – Dwa tygodnie to bardzo długo – mówię z wymówką.
      – Nie tęskniłam za tobą – głos Michiko jest żartobliwy. Jej oczy błyszczą pożądaniem.

      Kochamy się długo i zachłannie. Czuję jak nabrzmiałe wargi Michiko puchną pod słonym smakiem rozkoszy.

      – W piątek jestem umówiona na obiad – Michiko nie patrzy mi w oczy.
      – Na jaki obiad? Przecież mieliśmy się pakować.
      – Mówiłam ci to już kilka razy – twarz Michiko pokrywa się rumieńcem.
      – Nie pamiętam.
      Michiko myśli przez chwilę.
      – Będzie tam moja nauczycielka z kursu o gatunkach szampana. Poznałeś ja kiedyś.
      – Jesteś złą kłamczuchą – mówię z goryczą.
      – Musisz mi ufać – głos Michiko jest rozżalony.
      – Kiedyś ci ufałem.
      – Proszę, posłuchaj. Tamtej dziewczyny z Rock Cafe już nie ma. Umarła zaraz potem jak z nią zerwałeś. Popełniła samobójstwo.

 

 
   
 

 

 
  © Copyright 2009 Bogumil Hausman. All Rights Reserved